Można obiecać jedno: wesoło co prawda nie będzie, ale ciekawie na pewno tak!

Kilka lat temu, podczas Światowych Dni Młodzieży, miałem okazję wysłuchania homilii Bergoglio na krakowskich błoniach. Już wtedy nie krępował się on faszerowaniem swego „nauczania” szokującymi herezjami. 
 
Parę razy były one tak gargantuiczne, że nie powstrzymałem się od zewnętrznego okazania nań swej reakcji. W całym zgromadzonym milionowym tłumie byłem jedynym, który taką reakcję przejawił.
 
Milionowy tłum zachował bierność owiec, które sprowadzane są okazjonalnie na błonia w celu „ekologicznego wystrzyżenia” trawy. Przy czym owce, w odróżnieniu od masy wiernych, zajmują się pożyteczną czynnością. 
 
Ze statystycznego punktu widzenia, milionowa próbka, zebrana z dosłownie całego świata, wyczerpuje naukowe wymagania. Można więc z dużą dokładnością obliczyć ilu Ludzi zamieszkuje obecnie naszą Matkę Ziemię.
 
Gdyby, w ów słoneczny dzień, Bergoglio poprowadził masy do najbliższej rzeźni, błogosławiąc im przy bramie, to przekraczały by ją wśród radosnych pląsów oraz nabożnych pieśni i żadna niepożądana myśl nie zakłóciłaby im tego świątecznego nastroju. 
 
Nic więc dziwnego, że w obliczu takiej sytuacji, szatan podjął decyzję o likwidacji globalnego stada. Jemu nie jest już do niczego potrzebne, w kontekście zbliżającego się końca czasów i konieczności zamknięcia się w piekielnych czeluściach na całą wieczność. Jako rzetelny gospodarz postanowił posprzątać po sobie przed tą końcową przeprowadzką.
 
Z drugiej zaś strony, w planie grobelnego ludobójstwa, jak zwykle sam siebie przechytrzył. W przygniatającej bowiem większości usunie on z powierzchni ziemi istoty, które samą swą obecnością urągają Bogu jako  Stwórcy.
 
Pozostawiając otwartym do dyskusji to filozoficzne stwierdzenie, mogę obiecać jedno: wesoło co prawda nie będzie, ale ciekawie na pewno tak!